Wypowiedziana chwilówka - jak szybko działa sąd

Jedna z firm w której zaciągnęłam pożyczkę nie chciała zgodzić się na spłatę ratalną powstałego zobowiązania. Otrzymałam informację, że umowa została wypowiedziana, a ja mam 3 dni na dokonanie wpłaty. Oczywiście nie mam tych pieniędzy, wobec czego sprawa zostanie skierowana do sądu.

Moje pytanie brzmi - jak szybko sprawa może trafić do sądu i w jakim czasie mogę spodziewać się sądowego nakazu zapłaty?

Rozumiem, że od decyzji sądu mogę się odwołać i zanim pismo zostanie skierowane do komornika?

Czy ktoś już przerabiał tego typu temat i może mi podpowiedzieć co robić w takiej sytuacji?

 

Sąd w Kozienicach kiedyś wystawił nakaz zapłaty na drugi dzień po otrzymaniu pocztą pozwu
Aż byłem w szoku - też chodziło o pożyczkę tylko ja występowałem jako powód.
Są następujące rokowania;
straszą Sądem bo to na wiele osób działa
dwa tygodnie na pewno masz nawet jeśli tym Sądem nie straszą.
Na Twoim miejscu jeśli nie zamierzasz sie migac od spłaty wpłaciłbym im jakąś stówkę, raczej nie bedzie im się chciało pisac pozwu, bo będa mieli nadzieję że koniec końców zapłacisz.
To że wyznaczyli Ci 3 dni na spłatę nic szczególnego nie oznacza.
Od nakazu zapłaty należy złozyć sprzeciw.
Standardowo trzeba przyjrzeć się kwocie, legitymacji czynnej i takim tam.
Postępowanie Cywilne jest sformalizowane i czasami wskutek dobrego sprzeciwu nawet bezsporną należnośc można przerżnąć
jesli wyślą do EPU masz co najmniej 3 miesiące - składasz sprzeciw i wtedy masz kolejne 3 miesiące MINIMUM.
pozdrawiam

 

Dziękuję Ci Robertas za odpowiedź.

W żadnym wypadku nie mam zamiaru migać się od spłaty. Wzięłam pożyczkę i chcę wszystko oddać. Proszę tylko tę firmę od 2 miesięcy, żeby pozwolili mi spłacać w ratach, bo mam bardzo trudną sytuację finansową i nie mam więcej. Skutecznie odmawiają, ale nadal uparcie wpłacam kolejne części i tyle.

Napisałam do nich, że moja sytuacja nadal jest bardzo trudna i nawet komornik nie będzie miał z czego pobrać należności, wobec czego mogą się zgodzić na moją propozycję i odzyskać pieniądze lub czekać na decyzję sądu. Zobaczymy czy to coś pomoże.

Zdążyłam już w międzyczasie poszukać nieco informacji o nakazach sądowych itp. Wiem też, że ta firma wiele osób już sądem straszyła i na tym koniec.

Postanowiłam, że doślę im tyle ile mogę i zaczekam na pismo z sądu. Zgłoszę sprzeciw, doskładam resztę i tak powinnam wybrnąć z problemu bez komornika.

Czy mogę Cię zapytać Robertas skąd tyle wiesz o wychodzeniu z pętli długu? Twoje rady dodają mi otuchy i zamiast panikować zaczynam działać w przemyślany sposób. Nie jest to łatwe, bo wisi nade mną kilka chwilówek i wszystkich nie dam rady spłacić w jednym momencie. Tak czy inaczej, Twoja pomoc jest dla mnie bardzo ważna za co serdecznie Ci dziękuję

 

No i prawidłowo...
Żądaj, jeśli masz kontakt z tym pożyczkodawcą potwierdzeń wpłaty/salda zadłużenia i nie daj sie wrobić w zaliczenie Twoich wpłat na koszty windykacji, nie mają do tego prawa chyba że się na to zgodzisz, lub udowodnią że ponieśli koszty, co wcale nie jest takie oczywiste. Oczywiście jeśli cokolwiek nie będzie się zgadzało z Twoimi pokwitowaniami z banku/poczty/ skądkolwiek pisz od razu o sprostowanie. Może to mieć znaczenie w kontekście tzw. zwłoki wierzyciela.

Cieszę się że chociaż tak mogę pomóc, żenuje mnie załamanie jakie ludzie opisują, że z powodu jakichś drobnych chcą sobie zrobić kuku, jeśli to co pisze jakkolwiek tym ludziom pomaga - znaczy że spełnia plan minimum.

Co do wiedzy na temat, to długa historia ale zupełnie inna niż opisywane tutaj, z resztą większość informacji na pewno znajdziesz w internecie.

pozdrawiam

 

Mnie nie dziwi, że ludzie dostają załamania psychicznego. Dziesiątki telefonów i pism każdemu mogą odebrać chęć do życia.

Ja przeszłam już przez swoje załamanie i teraz może być już tylko lepiej.

Zastanawiam się nad jedną kwestią. W październiku zostałam zmuszona do wniesienia opłaty za przedłużenie pożyczki, ponieważ odmówiono mi spłaty ratalnej. W listopadzie nie miałam już nawet na to przedłużenie, więc wpłaciłam 300 zł, które zostało zaksięgowane w taki sposób, że zmniejszyło mój dług. Czy w takiej sytuacji sąd mógłby uznać, że opłata przedłużająca wniesiona pod przymusem zmniejsza mój dług? Gdyby to było możliwe, to całe zobowiązanie byłoby niższe o 600 zł. Biorąc pod uwagę, że aktualnie to 2200 zł to całkiem sporo.

Jak sądzisz Robertas, czy mogłabym przed sądem wystąpić z taką prośbą, czy też sąd uznałby, że wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z zawartą umową?

Swoją drogą, niebawem mam spotkanie z Rzecznikiem Praw Konsumenta, ponieważ jedna z firm (inna niż ta powyżej) doliczyła kosmiczne wręcz odsetki, zasłaniając się tym, że jest to koszt ubezpieczenia. Wszystko wskazuje na to, że cała umowa jest niezgodna z prawem, a tym samym sąd może ją unieważnić. W takiej sytuacji mój dług już dawno byłby spłacony, a ja nie musiałabym im płacić 4500 zł (pożyczyłam 2 tys. zł, na początku do zwrotu było 2362,50 zł, do tej pory wpłaciłam ponad 2800zł , a firma utrzymuje, że mam im oddać jeszcze 4,5 tys. zł).

Jak więc widzisz, nauczyłam się też aktywnie działać. Nie mam zamiaru nikogo oszukiwać i nawet chętnie oddam każdy pożyczony http://www.pozyczki-bez-bik.pl wraz z odsetkami, ale w takiej sytuacji nie będę biernie czekać, aż za 2 tys. zł każą mi oddać 10 tys. zł.

 

Bardzo dobrze, skakanie z mostu bez liny jest szkodliwe - wiesz jak wstrętnie wyglądają zwłoki???
Chlastać się też nie polecam, ubrudzisz wszystko dookoła...